List otwarty
Bydgoszcz 24.03.2009
Redaktor Naczelny
Expressu Bydgoskiego
List Otwarty
Szanowny Panie Redaktorze,
Do napisania listu skłonili mnie czytelnicy artykułów Krzysztofa Błażejewskiego oraz Antoni Tokarczuk, zarzucający autorowi nierzetelny i nieuczciwy opis wydarzeń
jakie miały miejsce podczas sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej w dniu 19.03.1981 r.
Ja zaś stawiam zarzut epatowania czytelników nieistotną, z punktu widzenia Historii, analizą stomatologiczno-psychiczną uczestników wydarzeń marcowych. Podkreślmy, przeprowadzaną w dniu obchodów, dokładnie podczas uroczystości nadania z naszej inicjatywy i rektora UKW tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego prof. Karolowi Modzelewskiemu. Celem miało być odciągnięcie uwagi czytelników od właściwego przebiegu obchodów. Dodatkowo autorowi stawiam zarzut nielojalności, gdyż jako członek Zespołu Inicjatywnego, obok innych dziennikarzy, znał od podszewki zamierzenia Zespołu odmienne od tych, które prezentował w niektórych swoich artykułach. Być może nie podołał trudom nałożonych zadań i wybrał podwójnie opłaconą tabloidową opowieść jako swój wkład w obchody .
Przytoczone w artykule wypowiedzi Stefana Pastuszewskiego: „Michał Bartoszcze zasłabł z wrażenia - nie był uderzony” (wbrew faktom i dokumentującym je zdjęciom – przyp. J.R.), są tyleż dyletanckie, co nieprawdziwe. Podobnie jak sfrustrowanego dezertera z Solidarności, przebywającego od wielu lat w Niemczech Zdzisława Hetziga. Jeszcze przed publikacją, domyślając się intencji autora, skierowałem do redaktora Błażejewskiego kategoryczne żądanie aby swój artykuł oparł na dostępnych w IPN dokumentach, czego nie uczynił. Ponownie uczyniłem kierując pismo do z dnia 13.03.2009 r., które przestrzegało Redaktora Naczelnego przed zamierzoną manipulacją.
Pozostawiam opinii czytelników dyskurs o brutalności akcjo MO. Ironicznym wydaje mi się jednak, że nawet wówczas, w czasach komunistycznego reżimu, wiadomo było, co jest istotą zajścia: dzięki nieugiętej postawie ludzi Solidarności ujawniona została arogancja i obłuda ówczesnej władzy, która od sierpnia oszukiwała Polaków, rzekomą wolą dialogu z Solidarnością. To, że owa władza pokazała też brutalność - pozostawało dodatkowym, naprawdę mało znaczącym faktem, którego nigdy nie nadużywał żaden z uczestników zajść.
Czy gdyby w ogóle nie pobiła, a tylko wypchnęła z sali zmieniłoby to wydźwięk zdarzenia? Czy dałoby to prawo władzy, kłamliwie podającej się za reprezentanta Narodu, usuwać z Sali WRN obywateli posiadających mandat do przebywania w niej? Skąd więc pomysł na spekulacje w tym kierunku idące? Jakie intencje kierowały redakcją Expressu, że uznały za właściwe w takim momencie umniejszyć rolę Bydgoszczy w walce o wolną Polskę?
Od kilkunastu miesięcy toczy się w naszym kraju spór o stosunek do naszej najnowszej historii i do mitu Solidarności. Prawda jest potrzebna, ale nie może być nią zwykła hucpa, jaką postanowił uczynić na Państwa łamach autor, prezentując niczym nieudokumentowaną relację dwóch sfrustrowanych świadków, którzy z latami coraz inaczej i barwniej opowiadają osobiste wspomnienia.
Ten artykuł to nie jest próba demitologizacji historii, ale nastawiona na efekciarstwo i sensację łatwizna, której prawdziwych intencji wolę nie dochodzić.
Pozostaje jednak żal z powodu marnotrawienia trudu, który poniosła, właśnie w marcu 1981r cała Polska, gdy podniosła dziennikarzy z upadku, by dzisiaj przeżywać recydywę manipulacji. EXPRESSIE POZOSTAŃ BYDGOSKI .
Załącznik: Opinie Zakładu Medycyny Sądowej z 1981 r
Jan Rulewski
Przewodniczący Zespołu Inicjatywnego Obchodów
28 rocznicy Wydarzeń Bydgoskiego Marca 81